AktualnościNowości

Użeracie się, żeby odzyskać pieniądze za wakacje? UE interweniuje w sprawie Polaków

Polska i dziewięć innych krajów w Europie naruszyła unijne prawo związane ze zwrotami pieniędzy dla klientów biur podróży – twierdzi Komisja Europejska. Wielu potencjalnych urlopowiczów zobaczyło bowiem jedynie vouchery zamiast pieniędzy. Podobne kłopoty mieli zresztą klienci linii lotniczych.

Mieliście wyjechać na wakacje z biurem podróży, ale pojawiła się pandemia koronawirusa i pokrzyżowała wam plany? W takiej sytuacji są tysiące osób w Polsce. Zmarnowany urlop, wakacje które nie doszły do skutku i siedzenie w domu to jednak nic przy tym, że większość z nich zablokowała sobie w biurach podróży duże sumy pieniędzy. A ich odzyskanie okazało się trudniejsze niż mogli sobie wyobrażać. I przede wszystkim – niż wynikałoby to z przepisów.

Polacy mają dość, a Unia Europejska interweniuje

Komisja Europejska podkreśliła, że zgodnie z prawem (art. 12 ust. 4 dyrektywy (UE) 2015/2302) obowiązującym w krajach wspólnoty, każdy klient powinien otrzymać zwrot pieniędzy za wakacje odwołane z powodu pandemii koronawirusa najdalej w ciągu 14 dni. Dlaczego więc biura podróży nie dostosowały się do tych przepisów? Bo… nie musiały, gdyż w ramach ochrony przedsiębiorców polski rząd wydłużył czas na zwroty do 6 miesięcy. I przy okazji pozwolił, żeby zamiast pieniędzy, otrzymali oni jedynie vouchery do wykorzystania na przyszłe wyjazdy.

I choć dzięki temu, być może wiele firm udało się uratować albo przynajmniej mogły przeczekać najgorszy czas, to Komisja Europejska przypomina, że prawa pasażerów i klientów nie mogą być naruszane nawet w tym szczególnym czasie.

– Z powodu pandemii koronawirusa wiele firm w sektorze transportu boryka się z niezrównoważonymi przepływami pieniężnymi i sytuacjami dochodowymi. Przez cały kryzys Komisja konsekwentnie wyjaśniała, że ​​prawa pasażerów zachowują ważność w obecnym bezprecedensowym kontekście, a krajowe środki wspierające gospodarkę nie mogą ich blokować – tłumaczy KE.

Dlatego Komisja Europejska zdecydowała się wszcząć procedurę między innymi przeciwko Polsce. Na liście znalazło się bowiem 10 krajów, które nie dostosowały się do zasad panujących we wspólnocie. Poza Polską są to Cypr, Portugalia, Francja, Grecja, Włochy, Słowacja, Chorwacja, Litwa i Czechy.

– W tych dziesięciu państwach członkowskich nadal obowiązują szczegółowe przepisy krajowe dotyczące zorganizowanych podróży, które umożliwiają organizatorom podróży zorganizowanych wydawanie voucherów zamiast zwrotu pieniędzy za odwołane podróże lub odroczenie zwrotu znacznie po upływie 14-dniowego okresu – podsumowuje unijny organ.

W efekcie każdy z tych krajów – a więc i Polska mają dwa miesiące na zmianę podjętych wcześniej decyzji.

Ryanair obiecuje, Wizz Air automatyzuje, wielu wciąż milczy

Problem ze zwrotami pieniędzy nie dotyczy jednak wyłącznie klientów biur podróży. W bardzo podobnej sytuacji są setki tysięcy pasażerów linii lotniczych, którzy podróżują na własną rękę. Gdy w marcu gruchnęła wiadomość o zamknięciu granic i zawieszeniu ruchu lotniczego nad Polską, nastał jeden wielki chaos. Na początku nie wiadomo było, kiedy, na jakich zasadach i czy w ogóle, linie będą zwracać pasażerom pieniądze. Wszak – przynajmniej w teorii – odwołania nie nastąpiły z winy przewoźnika. Później sytuacja zaczęła się powoli klarować, linie zaczęły wydawać oświadczenia i zapewniały, że pieniądze będą.

Wszelkie biura obsługi klienta, czaty i infolinie były jednak permanentnie zakorkowane, a skontaktowanie się z którymkolwiek przewoźnikiem graniczyło z cudem. I choć przez długi czas pasażerowie wykazywali się cierpliwością, a i my apelowaliśmy o spokojne oczekiwanie – wszak sam Ryanair miał do rozpatrzenia blisko 35 MILIONÓW wniosków o zwrot – to kiedyś miarka musiała się przebrać. Nic więc dziwnego, że z dnia na dzień frustracja pasażerów rosła.

W końcu jednak coś zaczęło się zmieniać. Najpierw Wizz Air zdecydował się na wprowadzenie automatycznej refundacji pod warunkiem wybrania voucherów na dalsze podróże zamiast pieniędzy.  Później, w maju Ryanair obiecał, że w przeciągu 10-12 tygodni uda się obsłużyć większość rozczarowanych klientów. Zaledwie kilka dni temu dodał jeszcze, że zatrudnił dodatkowe osoby, które będą rozpatrywać wnioski i tym samym przyśpieszy zwroty. Najdalej z końcem lipca wszyscy powinni już zobaczyć swoje pieniądze.

Jednocześnie linia zapewniła, że rozpatrzyła już wszystkie wnioski za loty w marcu i połowę tych kwietniowych. I tutaj już zaczyna się pewien zgrzyt, bowiem zarówno z naszego doświadczenia jak i z waszych licznych komentarzy wiemy, że w systemie wciąż wiszą niezałatwione sprawy lotów sprzed nawet 4 miesięcy. Ryanair podkreśla jednak, że statystyki dotyczą jedynie osób, które zaakceptowały vouchery i możliwość bezpłatnej zmiany terminu lotu na lipiec, sierpień oraz wrzesień.

Teraz w końcu uda się odzyskać pieniądze?

Niestety irlandzka linia nie jest jedyną, która ma problem ze zwrotami. Ta sama sytuacja pojawia się w większości europejskich linii. Zgłaszacie nam, że wciąż czekacie na refundacje od Wizz Aira, LOT-u, easyJeta, Lufthansy i wielu, wielu innych popularnych przewoźników. Ba, easyJet kilkanaście dni temu przepraszał nawet pasażerów na łamach brytyjskich mediów, gdy „omyłkowo” nie zaoferował im opcji zwrotu pieniędzy za obecnie odwoływane loty, które są efektem wielkiego cięcia siatki połączeń.

Wielu z was odzyskało pieniądze dopiero po skorzystaniu z procedury chargeback w swoim banku. Warto wziąć to pod uwagę, jeśli walczycie z linią lotniczą już wystarczająco długo.

źródło: fly4free.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *