Ryanair wraca do opłaty, której nie widzieliśmy od 1,5 roku. Wielka szkoda!
Po blisko 18 miesiącach zawieszenia, Ryanair przywraca administracyjną opłatę za zmianę lotu. Jeśli więc zmienią się nasze plany, musimy liczyć się z tym, że najczęściej taniej będzie kupić nowy bilet niż zapłacić za taką operację irlandzkiemu przewoźnikowi.
Gdy w Europie rozpoczęły się problemy z zamknięciem poszczególnych krajów i blokadą połączeń lotniczych, Ryanair zdecydował się wyciągnąć rękę do pasażerów. Już w marcu ubiegłego roku zdecydowano o zniesieniu opłaty za zmianę lotu.
Nie oznacza to jednak, że zmiana lotu była zupełnie darmowa. Ryanair zrezygnował bowiem jedynie z pobierania opłaty za samą usługę. Nadal jednak trzeba było wyrównać różnicę w cenie między starym, a nowym biletem.
Początkowo zniesienie opłaty miało obowiązywać tylko przez kilka tygodni, później regularnie przedłużano nowe zasady, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Bo choć nie było to idealne rozwiązanie, części z nas i tak uratowało skórę, gdy obostrzenia zmieniały się jak w kalejdoskopie. Brak opłaty będzie obowiązywał wyłącznie do końca września.
Przywrócenie opłaty za zmianę lotu oznacza, że teraz decyzja o zmianie daty czy kierunki będzie zdecydowanie bardziej kosztowna. Ryanair pobiera bowiem od 35 EUR, czyli 160 PLN w górę, w zależności od kierunku i daty lotu. Poza tym, podobnie jak teraz, trzeba wyrównać różnicę w cenie. W wielu przypadkach oznacza to, że taniej będzie kupić nowy bilet w promocyjnej cenie niż dokonywać zmian.
Warto też pamiętać, że jeśli nowy bilet jest tańszy niż ten pierwotnie przez nas kupiony, to nie możemy liczyć na wyrównanie na naszą korzyść.
źródło: fly4free.pl