Pracownicy taniej linii musieli się przebierać i chować, by uniknąć wściekłych pasażerów!
Pracownicy amerykańskiej linii Spirit Airlines zostali poproszeni o przebranie się ze swoich służbowych mundurów przed opuszczeniem lotniska i byli eskortowani przez policję – czytamy w „New York Times”. Środki te były konieczne z powodu wściekłych pasażerów przewoźnika, który w sierpniu odwołał ponad 2500 lotów!
Spirit Airlines to jedna z największych tanich linii lotniczych w USA (w 2019 roku przewiozła ponad 34,5 mln pasażerów), która jednak ostatnich tygodni nie zaliczy do udanych. Wszystko z powodu fali odwołanych lotów – tylko w pierwszych dwóch tygodniach sierpnia przewoźnik odwołał ponad 2500 zaplanowanych połączeń! Powodów było wiele: od zwiększonej liczby zakażeń na koronawirusa w niektórych stanach przez burze i trudne warunki pogodowe, usterki techniczne samolotów, po niewystarczającą liczbę pracowników, którzy byliby w stanie obsługiwać loty.
Efekt? Dziesiątki tysięcy pasażerów koczujących na lotniskach. Głównie w takich miastach jak Miami, Houston, Fort Lauderdale czy San Juan w Portoryko. I z jednej strony trudno się dziwić, że pasażerowie mogli być zdenerwowani, ale z drugiej strony w „New York Times” czytamy, że poziom frustracji na niektórych lotniskach był tak duży, że sytuacja prawie wymknęła się spod kontroli.
Gazeta cytuje 28-letniego stewarda, który relacjonuje, że po wylądowaniu samolotu w San Juan policja wyprowadziła 35 pracowników Spirit Airlines bocznym wyjściem, by ci uniknęli spotkania ze wściekłymi pasażerami, którzy mieli walić pięściami w drzwi wejściowe do gate’u i wykrzykiwać epitety w stronę pracowników.
– Trafiliśmy do biurowego pomieszczenia w pobliżu pasa startowego, gdzie zostaliśmy poproszeni o to, abyśmy się przebrali i jak najszybciej zdjęli nasze uniformy Spirit Airlines, aby jeszcze bardziej nie rozjuszać pasażerów. Jak nam tłumaczono, zrobiono to dla naszego własnego bezpieczeństwa – relacjonuje.
– Byliśmy absolutnie przerażeni. Widziałem w życiu wiele szalonych i strasznych rzeczy, ale tego nic nie przebije – dodaje.
Linia lotnicza zdaje sobie sprawę z tego, że jej pasażerowie są wkurzeni. I wygląda na to, że to nie koniec problemów, bo choć obecnie loty są realizowane praktycznie zgodnie z rozkładem, to we wrześniu przewoźnik planuje – jak to ładnie ujął w komunikacie – „taktyczne redukcje rozkładu lotów”, aby uniknąć powtórki z rozrywki. Spirit Airlines oczywiście zdaje sobie sprawę z problemu, który dla linii oznacza też duże straty finansowe – tylko odwołane loty w sierpniu kosztowały przewoźnika ponad 50 mln USD. Oraz utrata reputacji, która jak wiadomo – jest bezcenna.
– Zdajemy sobie sprawę z tego, że ludzie są wkurzeni. W tej chwili jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że jest mi przykro i przepraszam za zaistniałą sytuację – mówi Ted Christie, prezes linii Spirit Airlines.
Niezadowolenie pasażerów to jednak dość niepokojące zjawisko. Z danych amerykańskiego urzędu lotniczego FAA wynika, że od stycznia wpłynęło ponad 2500 zgłoszeń na agresywne zachowanie pasażerów. Większość z nich dotyczyła kłotni i awantur dotyczących konieczności noszenia masek na pokładzie samolotu.
źródło: fly4free.pl