Pasażerka Ryanaira z Wrocławia pomyliła samoloty! Wylądowała ponad 600 km od swojego celu
Pani Karolina z dwójką dzieci chciała lecieć z Wrocławia do Glasgow, jednak przez pomyłkę wsiadła do drugiego samolotu Ryanaira, lecącego do Londynu. Mimo kilku kontroli, żaden z pracowników nie odkrył pomyłki i nie zatrzymał jej. A sama pasażerka zdała sobie sprawę z błędu dopiero w momencie, gdy zgłosiła brak bagażu na lotnisku.
Z jednej strony takie rzeczy się zdarzają, bo sami pisaliśmy już kilka razy na naszych łamach o tego typu wypadkach. Jednak z drugiej strony pasażerowie mogą być czasem roztargnieni, ale zadaniem pracowników linii jest dokładne sprawdzanie, kto wchodzi na pokład. To obowiązek, którego tym razem nie wypełniono.
Do zdarzenia doszło 23 lipca. Pani Karolina, która na stałe mieszka w Szkocji, przyjechała w odwiedziny do swojej rodziny i razem z dwójką dzieci czekała na lotnisku we Wrocławiu na samolot Ryanaira do Glasgow. Jak relacjonuje, z tego samego gate’u mieli wchodzić do samolotu pasażerowie lotów do Szkocji oraz do Londynu, a między tymi lotami było ok. 25 minut różnicy.
– Na tablicy pokazała mi się informacja, że na bramce numer 11 zaczyna się odprawa lotu do Glasgow. Poszłam tam i gdy zobaczyłam, że odprawa już się zaczęła, a w kolejce zostało tylko kilka osób, zdecydowałam się wejść do samolotu. Pomyślałam, że może zaczęto już wcześniej wpuszczać pasażerów na pokład – relacjonuje ani Karolina.
Oczywiście, bez żadnych problemów weszła na pokład, choć sprawdzono jej kartę pokładową zarówno przy bramce jak i potem w samym samolocie. Dodatkowych podejrzeń nie wzbudzała też kwestia miejsc w samolocie, ponieważ te, które pani Karolina i jej dzieci miały przydzielone na lot do Glasgow, akurat były na tym konkretnym rejsie do Londynu wolne.
Samolot wyleciał więc z Wrocławia i wylądował na lotnisku Stansted, a pani Karolina… w ogóle nie zorientowała się, że jest na złym lotnisku.
– O tym, że pomyliłam samoloty, dowiedziałam się tylko dzięki temu, że miałam bagaż rejestrowany 20 kg. Gdyby nie to, zorientowałabym się chyba dopiero, gdybym wyszła z lotniska. Niestety leciałam sama z dwójką dzieci, w tym jedno z autyzmem, które wymaga ode mnie więcej uwagi – opowiada pani Karolina.
Jak dokładnie zdała sobie sprawę z pomyłki?
– Po kontroli paszportów udałam się z dziećmi po odbiór dużego bagażu, na który bezskutecznie czekałam 20 minut. Wszyscy pasażerowie już odebrali swoje walizki a mojej nie było. Pomyślałam, że chyba się zgubiła. Poszłam do stoiska gdzie siedziała pani pracująca dla Ryanair . Zapytałam ją, czy może mi pomóc, ponieważ mój bagaż chyba zaginął. Pani wzięła mój bilet, sprawdziła i poinformowała mnie, że mam bilet na trasie Wroclaw-Glasgow, ale jestem na lotnisku Stansted – mówi pani Karolina.
Co było dalej? Pani Karolina przyznaje, że pracownicy linii obiecali, że postarają się pomóc jej załatwić transport do domu.
– Byli bardzo zaskoczeni, że taka sytuacja w ogóle miała miejsce. Ostatecznie znaleźli dla mnie lot powrotny do Glasgow, ale trwało to bardzo długo. Na Stansted wylądowaliśmy około godziny 11, informację o locie powrotnym dostaliśmy o 17, a nasz lot odbył się dopiero o 21 – relacjonuje pani Karolina.
Pani Karolina przyznaje, że jest odpowiedzialna za pomyłkę, ale ma też pretensje do przewoźnika.
– Planuję walczyć o odszkodowanie, bo uważam, że Ryanair zawiódł. Przechodziłam z dziećmi kilka kontroli, podczas których sprawdzano nam bilety, więc nie rozumiem, jak do tego doszło. Tym bardziej, że aż 3 osoby znalazły się nie w tym samolocie co trzeba – kończy pani Karolina.
źródło: fly4free.pl