Obowiązkowe maseczki doprowadzają turystów do furii. Serio, chce wam się o nie kłócić?
Wyproszenie z pokładu, interwencje służb, a nawet dożywotnie zakazy lotów – coraz więcej firm i linii lotniczych wyciąga najcięższe działa w walce ze sceptykami w temacie obowiązkowego zasłaniania ust i nosa. Tym bardziej, że niemal z każdym dniem jest ich coraz więcej i stają się… coraz bardziej agresywni.
„Nikt mnie nie zmusi do noszenia maseczki”, „co to za wakacje w kagańcu?!”, „noszenie maseczek to wymysł przemysłu, który je produkuje – nie będę nabijać im kieszeni” – to tylko kilka komentarzy, które notorycznie pojawiają się w dyskusjach pod naszymi artykułami traktującymi o obostrzeniach związanych z zakrywaniem ust i nosa.
Jednocześnie niemal nie ma dnia, w którym nie znaleźlibyśmy informacji o kolejnym turyście, który w ramach buntu przeciwko obowiązku noszenia maseczki, wpada w furię i atakuje zarówno pracowników danego miejsca, jak i często służby. Zaledwie kilka dni temu obsługa jak i pasażerowie weneckiego tramwaju wodnego musieli wspólnymi siłami „wyrzucić” niemieckiego pasażera (nie za burtę, spokojnie!) po tym, jak nie tylko co chwilę zdejmował maskę, ale i kpił z załogi, która zwracała mu uwagę.
Podobny incydent – choć już na ulicy, a nie na wodzie, miał miejsce w Rzymie. Grupa młodych ludzi dosłownie wyśmiała funkcjonariuszy, którzy zwrócili im uwagę, że powinni zasłonić nos i usta. W efekcie zapłacili oni po 400 EUR mandatu. O bolesnych konsekwencjach zbuntowanej postawy przekonał się też pasażer TGV na trasie z Paryża do Nicei, którego obsługa wyprosiła z pociągu… w szczerym polu – 470 kilometrów od następnego zaplanowanego przystanku.
Amerykańskie linie lotnicze bez sentymentów nakładają wieloletnie zakazy lotów na niepokornych pasażerów – o czym boleśnie przekonał się chociażby jeden z amerykańskich influencerów, który udawał, że nie może latać bez maseczki. Tylko sama Delta Airlines zbanowała już 240 osób – większość w ostatnich kilku tygodniach, bowiem jeszcze pod koniec lipca ta liczba wynosiła „tylko” 100 pasażerów.
Zresztą nie trzeba daleko szukać – w Polsce też służby muszą się mierzyć z takimi delikwentami. Kilka tygodni temu 26-latek, który miał lecieć na Zakynthos na pokładzie LOT, także ostro pokłócić się z obsługą samolotu. W efekcie musiała interweniować Straż Graniczna, a samolot odleciał bez niego. Problem miał też załoga Wizz Aira w trakcie lotu z Londynu do Warszawy i z Oslo do Wrocławia.
Takie przykłady można mnożyć bez końca. A im dłużej to obserwuje, tym łatwiej dostrzegam, że wszystkie te osoby łączy jedno – niezrozumiała agresja. Zarówno słowna, jak i coraz częściej fizyczna.
„Nikt mnie nie zmusi” – ale czy na pewno?
Czy możesz nie nosić maseczki w samolocie? Czy ktokolwiek może cię zmusić do jej założenia? Odpowiedzi na te pytania zazwyczaj zależą od tego, czy rozmawiamy z przeciwnikiem czy zwolennikiem ich noszenia. Tymczasem, sprawa jest prostsza niż mogłoby się wydawać.
Czy się to komuś podoba czy nie – w tym przypadku odpowiedź jest jednoznaczna – musisz.
O ile można próbować podważać to obostrzenie w miejscach publicznych, co przeciwnicy maseczek robią regularnie, o tyle w przypadku przelotu samolotem, przejazdu transportem publicznym, pobytu w hotelu czy podczas zwiedzania – sytuacja jest już zupełnie inna. Tutaj bowiem obowiązują wewnętrze regulaminy często prywatnych firm. Kupując bilet – akceptujesz zasady i musisz się do nich stosować. Nie podobają się? Jasne, masz do tego prawo. Ale nie musisz wtedy korzystać z usług danej firmy. A firma może oczekiwać od ciebie, że się dostosujesz.
Wcześniej opisane przypadki tylko potwierdzają, że linie lotnicze i inne miejsca mają szereg pomysłów na to, jakie wyciągnąć konsekwencje i nieźle się na takie okazje zabezpieczyły – zapewne z rzeszą prawników. Więc jeśli macie wierzyć przypadkowej osobie komentującej artykuł w internecie – to może lepiej przemyśleć to dwa razy, zanim wybuchniecie na równie przypadkowego pracownika linii lotniczej, muzeum, autobusu itd.
Oczywiście firmy zostawiły furtkę mówiącą o tym, że maseczek nie muszą mieć osoby, które mają problemy ze zdrowiem albo że możemy je ściągnąć na czas posiłku i picia, ale ponieważ było to nagminnie nadużywane przez pasażerów, to coraz częściej linie lotnicze zaostrzają te zasady – tak się stało chociażby w przypadku American Airlines.
Co ci szkodzi ta maseczka?
Sama idea noszenia maseczki może wam się nie podobać i to pewnie nawet z wielu powodów – to jest jasne. Niezależnie jednak od tego, jakie teorie wyznajecie i czy nie chcecie tego robić, bo chcecie się po prostu buntować przeciwko systemowi, który coś nam narzuca, bo jest wam niewygodnie czy jednak, dlatego, że reptilianie, iluminaci i zaplanowany spisek najbogatszych mieszkańców globu – to czy naprawdę zasłonięcie ust i nosa na kilka chwil jest taką ujmą, że warto kogoś zaatakować, obrazić i przy okazji zepsuć sobie wakacje?
Czy warte jest tych awantur, mandatów, tego obrażania się nawzajem, wyzywania, psucia krwi sobie i innym – zwłaszcza, gdy nie mają oni kompletnie wpływu na obowiązujące przepisy albo po prostu przypadkiem znaleźli się na pierwszej linii ognia pretensji, skarg i zażaleń?
Tak, mi też jest czasem gorąco, gdy muszę zasłaniać usta i nos przez dłuższy czas. Też wolę siebie bez maseczki niż w, też chciałabym, żeby wszystko wróciło do normy. Chciałabym, żeby można było podróżować bez obostrzeń, żebym się nie wracała co chwilę do domu/auta/gdziekolwiek, bo zapomniałam maseczki. Ale to nie znaczy, że obrażam tych, którzy noszą je zupełnie bezrefleksyjnie lub tych, którzy tego ode mnie wymagają. Nie kłócę się z pracownikiem lotniska, który jedynie egzekwuje zasady narzucone mu odgórnie. Jaka to jego wina? Nie pilnuję cudzych urlopów mówiąc: „o matko jak można w takim kagańcu urlop spędzać?”. To że ty nie możesz, nie znaczy że nie mogą inni. Dla ciebie to będzie kaganiec, dla kogoś innego – szansa na wolność, jaką dają wyjazdy.
I przede wszystkim wychodzę z założenia, że lepsza maseczka na twarzy w trakcie podróży, niż siedzenie w domu przez kolejne miesiące. Nie mówiąc już o dożywotnim zakazie lotów…
źródło: fly4free.pl