Na Mount Everest zrobił się korek. Jest śmiertelnie niebezpieczny
To nie ponury żart. Piękna pogoda na Dachu Świata ściąga na zbocza najwyższej góry świata tłumy śmiałków. W ostatnich dniach aż 10 osób zmarło z powodu zatłoczenia na szlaku.
The Washington Post opisuje historię Anjali Kulkarni. Pochodząca z
Indii wspinaczka przygotowywała się do wyprawy przez sześć lat, zatem
nie można jej zarzucić zbytniej brawury. Zdobycie szczytu było jej
marzeniem życia. Niestety, okazało się także przyczyną zguby.
W rozmowie z reporterami CNN jej syn Shantanu Kulkarni powiedział, że przyczyną śmierci był „korek” na drodze.
– Musiała długo
czekać na dotarcie na szczyt i zejście – dodaje w rozmowie z AFP Thupden
Szerpa, który organizował wyprawy na ten szczyt – Nie mogła zejść i
zmarła, znieśli ją Szerpowie. W ciągu jednego tygodnia podobny los
spotkał dwójkę innych śmiałków: Klapana Das (52 l.) orz Nihal Bagwan (27
l.) utknęli, jak mówi inny organizator wypraw w rozmowie z AFP, Keshav
Paudel, „utknęli w kolejce na ponad 12 godzin o byli skrajnie
wyczerpani.”
W sobotę 25.05
szczyt zabrał kolejną ofiarę, czterdziestoczteroletniego Brytyjczyka.
Robin Haynes Fisher zmarł krótko po tym jak stanął na szczycie.
– Nasi przewodnicy próbowali mu pomóc, ale umarł krótko potem – mówili członkowie wyprawy w rozmowie z BBC.
Jako dziesiąty
zamknął niechlubną listę ofiar, które góra zabrała w zaledwie kilka dni.
Krótki okres odpowiedniej pogody przyciągnął szereg wypraw. Nepal wydał
około 380 pozwoleń na wspinaczkę na Mount Everest. Każde takie
pozwolenie kosztuje 11 tysięcy dolarów, a wspinaczom towarzyszą lokalni
przewodnicy, zatem jest to cenne źródło zysku lokalnej społeczności.
Fotografia, która
obiegła media (powyżej), pokazuje kolejkę ustawioną tuż przed samym
szczytem. Jego autor Nirmal Purja oceniał, że stało w niej około 320
osób.
Zatory na szlaku
stwarzają ogromne niebezpieczeństwo dla alpinistów, którzy podczas ataku
są i tak wyczerpani z powodu choroby wysokościowej oraz konieczności
noszenia ciężkiego ekwipunku.
Organizujący od
przesżło 30 lat alpinistyczne wyprawy Gordon Janow mówił dziennikarzom,
że każdego roku niestety sytuacja jest coraz gorsza.
– Zmieniasz swoje
naturalne tempo z powodu kolejek o wiele częściej niż gdy wspinałeś się
10-15 lat temu – tłumaczy. Alpine Ascents, którym kieruje, także
organizuje podejścia na Mount Everest. Ekspert przekonuje jednak, że
najważniejszą umiejętnością jest „wiedzieć kiedy zawrócić grupę”.
– Nie chodzi o
to by wycisnąć z siebie ostateczne maksimum w drodze na szczyt – mówi –
Ponieważ potem nie starczy energii i pary by zejść na dół.
W roku 2018 na szczyt góry weszło 807 osób i był to rekord od początku alpinizmu.
źródło : Focus.pl