Linie lotnicze wchodzą w buty biur podróży i mają ambitne plany! Czekają nas zmiany?
Holenderska linia KLM dołączy do grona przewoźników, którzy będą mieli własną spółkę wyspecjalizowaną w sprzedaży pakietów wakacyjnych. Marka KLM Holidays ma stać się jednym z największych touroperatorów w Holandii i w Belgii. Czy ten plan się powiedzie? Ostatecznie na sprzedaży wczasowych pakietów przejechali się zarówno Ryanair jak i Wizz Air.
Pakiety wakacyjne i wczasy zorganizowane nie są pierwszyzną dla KLM, bo linia sprzedaje takie produkty już od 2014 roku, jednak teraz holenderska linia postanowiła mocniej wejść w ten segment rynku. W poniedziałek przewoźnik ogłosił, że kupuje firmę Airtrade – specjalizującą się w technologii systemów rezerwacyjnych, konsolidacji biletów lotniczych oraz tworzeniu pakietów wakacyjnych. Airtrade był partnerem KLM już od kilku lat, ale teraz ta współpraca będzie wzmocniona – jej efektem będzie stworzenie marki KLM Holidays, która chce stać się czołowym sprzedawcą tego typu usług w Holandii i w Belgii.
– Chcemy być w czołowej trójce touroperatorów, jeśli chodzi o wakacyjne wyjazdy samolotem – mówi Harm Kreulen, dyrektor linii KLM Netherlands w rozmowie z dziennikiem “Telegraaf”.
Powód tej decyzji wydaje się jasny: KLM liczy na to, że pierwszym segmentem rynku lotniczego, który zaliczy odbicie, będą właśnie podróże wakacyjne. I nie jest w tym osamotniony: podobne podejście reprezentuje m.in. LOT, który w tym roku chciałby przewieźć na wakacje nawet 1 mln pasażerów. Różnica polega na tym, że LOT będzie przede wszystkim sprzedawał bilety indywidualne i woził klientów innych biur podróży, natomiast KLM chce od razu sprzedawać pełną pakietową usługę, czyli przelot i noclegi. Czy mu się uda? Trudno powiedzieć.
Ryanair i Wizz Air poległy
Wejście w segment wakacyjnych pakietów czy wczasów zorganizowanych to dla linii lotniczych atrakcyjny biznes, bo tacy “urlopowi” pasażerowie często są skłonni wydawać więcej pieniędzy na wczasy na takie wyjazdy, jeśli na miejscu nie muszą kiwnąć palcem. Z drugiej strony nie jest to łatwy kawałek chleba, a przekonały się o tym nawet takie tuzy biznesu jak Ryanair czy Wizz Air. Oba low-costy miały jeszcze całkiem niedawno swoje “biura podróży”, jednak w obu przypadkach zostały zamknięte. Najpierw jesienią 2018 roku zamknięte zostało biuro podróży Wizz Tours.
A na początku 2019 roku do historii przeszedł projekt Ryanair Holidays. Zwłaszcza to drugie biuro upadło z wielkim hukiem, bo zapowiedzi związane z jego startem były bardzo ambitne. Ryanair Holidays miał wykosić z rynku tradycyjne biura podróży, ale okazało się, że klienci nie ufają pakietom wczasowym oferowanym przez tanią linię. Nie brakowało też głosów, że Ryanair niezbyt dobrze zrozumiał koncept funkcjonowania touroperatora. A dowodem na to miała być choćby polityka bagażowa Ryanaira. Jak pisały branżowe media, dla wielu pasażerów było nie do zaakceptowania, że wykupują wczasy, a dodatkowo za bagaż rejestrowany muszą zapłacić od 25 do 50 EUR.
Nie oznacza to jednak, że takie projekty tworzone przez linie lotnicze są skazane na porażkę. Świadczy o tym choćby fakt, że całkiem dobrze radzi sobie easyJet Holidays. Brytyjczycy startując pod koniec 2019 roku wyciągnęli wnioski z błędów Ryanaira i Wizz Air.
– Nasi klienci nie będą mieli wrażenia, że jadą na low-costowe wczasy, bo nie celujemy w taką grupę docelową i chcemy im zaoferować jak najlepszy produkt – mówił Garry Wilson, szef easyJet Holidays.
Jednym z wyróżników był właśnie bagaż – brytyjska tania linia w cenie wycieczki daje swoim klientom 23 kilogramów bagażu w cenie.
A same wyniki? Cóż, wydaje się, że faktycznie wyjazdy urlopowe to będzie pierwszy segment rynku lotniczego, który się odrodzi. I widać to nawet po przykładzie Wielkiej Brytanii, gdzie pasażerowie są zgłodniali podróży.
W połowie stycznia easyJet Holidays pochwaliła się, że w następstwie dobrego tempa, w jakim prowadzone są szczepienia, liczba rezerwacji wyjazdów wakacyjnych skoczyła o 250 procent w porównaniu do ubiegłego roku. Co ciekawe, jeszcze mocniej zwiększyła się liczba rezerwacji po niedawnej przemowie Borisa Johnsona, w której określił on ramy wyjścia kraju z lockdownu. Przypomnijmy, że w myśl brytyjskiego planu restrykcje w podróżach międzynarodowych mają zniknąć dopiero od 17 maja. To dość pesymistyczne wieści, jednak Brytyjczycy zareagowali na nie entuzjastycznie: biura podróży zanotowały w ciągu kilku godzin wzrost sprzedaży ofert wakacyjnych o 500-600 procent w skali roku. Biuro podróży TUI podało, że Brytyjczycy najchętniej kupują wczasy w Grecji, Hiszpanii i Turcji.
I wydaje się, że faktycznie – wyjazdy urlopowe wrócą najwcześniej, choć w tym roku trudno się spodziewać, aby powróciły w skali sprzed pandemii. Ale drugie, równie ważne pytanie dotyczy tempa szczepień – od tego czynnika będzie zależało jak długie będą to wakacje, ilu pasażerów na nie pojedzie i… kiedy sezon na urlopowe wojaże tak naprawdę się zacznie.
źródło: fly4free.pl