AktualnościNowości

Był bunt na pokładzie Enter Aira przed wylotem z Kenii? „Ludzie nie chcieli wsiadać do tego samolotu”

[AKTUALIZACJA, godz. 17.40] Samolot linii Enter Air lecący z Mombasy do Warszawy lądował awaryjnie w nocy z piątku na sobotę w Addis Abebie w Etiopii. Sprawa budzie wielkie kontrowersje, bo maszyna miała najpierw 3 godziny opóźnienia z powodu małego pożaru w samolotowym bagażniku. Enter Air informuje jednak, by nie łączyć wydarzenia na lotnisku w Kenii z usterką silnika, przez który samolot musiał awaryjnie lądować. Mimo to relacje pasażerów są zatrważające.

Jak relacjonuje Polsat News, polscy turyści spędzający wakacje w Kenii mieli wylecieć z Mombasy w piątek o godzinie 20.45. Jednak tuż przed startem pasażerowie zostali poinformowani przez załogę, że wystąpiły problemy techniczne i zostali poproszeni o opuszczenie pokładu.

– Kapitan wyszedł z kabiny i dosłownie krzyczał, by zostawić rzeczy i natychmiast opuścić samolot – relacjonuje jedna z pasażerek, która dodaje, że z samolotu wydobywał się dym w okolicach rękawa – relacjonuje jeden z pasażerów.

W relacji pasażera czytamy też, że na miejscu była straż pożarna, a samolot oblano wodą. Wyciągnięto też część bagaży, niektóre były oblane pianą gaśniczą.

3 godziny później pasażerom pozwolono ponownie wejść na pokład. Jak czytamy w relacji jednego z pasażerów, opublikowanej przez tygodnik „Wprost”, na pokładzie samolotu doszło nieomal do buntu.

– Niektórzy w ogóle bali się wsiadać. Na pokładzie zgłaszali wątpliwości, że samolot jest niesprawny, że strach lecieć. Pilot powiedział wtedy, że albo lecą, albo wyciągają bagaże i mają wysiadać – relacjonuje pasażer.

Mimo oporu część podróżnych, samolot w końcu wystartował. Jednak po ok. 1,5-2 godzinach lotów załoga poinformowała pasażerów, że „stracono jeden silnik” i zapowiedziała lądowanie awaryjne w stolicy Etiopii, co udało się bezpiecznie przeprowadzić. Pasażerowie relacjonują jednak, że sytuacja wyglądała dramatycznie – pasażerom kazano przyjąć bezpieczną pozycję i zdjąć buty, a w samolocie wyłączono światła – czytamy w relacji „Wprost”.

Co dalej? MSZ poinformował, że wszyscy pasażerowie feralnego lotu są bezpieczni, a na miejscu są ambasador i konsul RP. Wszystkie osoby z tego lotu trafiły też do hotelu. Późnym wieczorem planowany jest wylot z Warszawy samolotu zastępczego – informuje MSZ.

Co na to linia lotnicza?

„Samolot B-737 800 ze 167 pasażerami z powodu błędnych wskazań w czasie lotu na jednym z silników musiał zgodnie z procedurą wylądować w Etiopii. „Pasażerowie są pod opieką służb naziemnych i konsulatu. Przygotowane zostały dla nich hotele i transport. Ponieważ nie wiemy jeszcze jaka była przyczyna i czy samolot jest sprawny do lotu, po pasażerów wysyłamy z Polski drugi samolot. Na lotnisku w Mombasie przed wylotem tej maszyny miał miejsce osobny przypadek, którego przyczyną było pojawienie się dymu w bagażniku, pochodzącego najprawdopodobniej z jednego z bagaży” – czytamy w komunikacie przewoźnika.

źródło: fly4free.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *