AktualnościNowości

20 PLN i możesz uratować małą małpkę z niewoli. Nowy patent na wrażliwych turystów

Niecałe 20 PLN – to mniej niż zapłacimy za pizzę, zestaw w popularnym fast foodzie, 4 litry benzyny czy najtańszy bilet w Wizz Airze. Tyle też wystarczy, żeby na Bali wykupić małą małpkę z rąk oprawcy. Handlarza, który zamierza ją sprzedać pierwszemu lepszemu klientowi. I choć na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być w porządku, dobroczynny gest jest najgorszym, co możemy zrobić.

Mała, biedna małpka zamknięta w klatce, którą widzisz podczas swoich rajskich wakacji. Pęka ci serce, nie możesz pojąć, jak ktoś może ją tak traktować. Gdy okazuje się, że uratowanie zwierzęcia kosztuje zaledwie kilka dolarów, nie wahasz się ani chwili. Dzięki temu to, co jeszcze do niedawna było „normalnym” handlem, teraz okazało się być świetnym sposobem na wyłudzanie pieniędzy od naiwnych turystów. I może przynosić o wiele większe zyski.

Sprawę nagłośnił fotograf Luke’a Masseya, który niedawno wrócił z podróży na Bali. Jego fotoreportaż przedstawia mniejsze i większe małpy przywiązane łańcuchem, wykonujące sztuczki i te zamknięte w klatkach. Nie są tu jednak po to, by za chwilę zebrać od publiczności pieniądze lub pozować do zdjęć z turystami – co niestety wciąż zdarza się w wielu miejscach na świecie. Te można po prostu… kupić.

Wiele osób uważa je bowiem za słodkie i urocze zwierzątka, które przypominają dzieci. Jak przekonuje sam fotograf, uważają jednak, że pozostaną one już takie na zawsze. Ale gdy dorastają i często stają się agresywne, nikt już nie chce mieć ich pod swoim dachem i zwyczajnie są zabijane lub wyrzucane.

Jednak taki rodzaj handlu, zwłaszcza przy popularnych atrakcjach turystycznych – nie pozostaje obojętny przyjezdnym, którzy nie tylko nie chcą przykładać ręki do cierpienia zwierząt (rezygnując chociażby z przejażdżek na słoniach, wizyt w delfinariach itd.), ale także chcą stanowczo reagować, gdy widzą dziejącą się im krzywdę. Okazuje się jednak, że mogą wyrządzić więcej szkody niż pożytku.

Niektórzy sprzedawcy szybko wyczuli, co się święci, dlatego chętnie namawiają turystów, żeby kupili małpy, jeśli ich los tak bardzo leży im na sercu i wypuścili je na wolność. Część ludzi wpada na ten pomysł samodzielnie – tym bardziej, że koszt jest niewielki. I chociaż decyzja jest motywowana wyłącznie dobrymi intencjami, to okazuje się, że wykupienie takiej małpy tylko pogarsza sytuację. Po pierwsze i najważniejsze – popyt rodzi podaż. Każda sprzedana małpa zostanie zastąpiona kolejną. Kupowanie tych zwierząt tylko napędza handel nimi – niestety. Uratujemy więc jedną małpę, ale jej miejsce za chwilę zajmie następna. I tak w kółko.

Po drugie skrajnych przypadkach zdarza się nawet, że małpy oddane w ręce niesprawdzonej czy szemranej organizacji, która z założenia powinna pomagać zwierzętom, wcale nie trafiają do lepszego świata, a są ponownie sprzedawane. Po trzecie – wiele małp jest trzymanych w niewoli niemal od samego początku ich życia, a więc ich powrót do naturalnego środowiska może być trudniejszy niż nam się wydaje.

– Obserwowanie małp na wolności to fantastyczne doświadczenie. Zobaczenie ich w niewoli na targach jest okropnym uczuciem. Widzisz smutek w ich oczach, a czujesz się całkowicie bezradny, gdy są przykute łańcuchami. To okropne. Zwłaszcza, gdy wiesz, że to zwierzęta stadne, a w niewoli zazwyczaj trzyma się je w pojedynkę – napisał Masseya.

Dlatego fotograf ostrzega wszystkich turystów, aby nie dali się złapać w pułapkę, którą handlarze chętnie zastawiają na wrażliwych i naiwnych turystów. Dla nich to jedynie łatwy zarobek, a dla nas poczucie dobrego uczynku, który okazuje się być jedynie przyłożeniem ręki do całego procederu.

źródło: fly4free.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *