Kolejna tania linia rezygnuje z maseczek. Już nie musicie ich nosić na pokładzie
Można, ale nie trzeba – tak w skrócie możemy podsumować poluzowanie zasad dotyczących zasłaniania ust i nosa na pokładzie easyJet. Brytyjska tania linia jest jest jedną z pierwszych wśród niskokosztowych przewoźników, która zdecydowała się na ten krok.
Obowiązkowe zasłanianie ust i nosa zostało wprowadzone 2 lata temu – niemal od razu po ogłoszeniu pandemii koronawirusa. I przez cały ten czas – z nielicznymi wyjątkami – zasady obowiązywały na całym świecie, we wszystkich liniach. Jednocześnie jednak zasada wywoływała wielkie emocje i doprowadziła do niejednej awantury na pokładzie – szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Powoli jednak obowiązek zaczyna odchodzić do lamusa.
Najnowszą linią, która zdecydowała się na zniesienie tego obowiązku jest easyJet. Jest jednak pewien haczyk. Poluzowanie obostrzeń dotyczy tylko tych tras, które zaczynają się i kończą w kraju, który nie wymaga noszenia maseczek. Dotyczy to więc np. połączenia z Wielkiej Brytanii na Islandię, Gibraltar, Węgry i do Danii, ale (póki co) nie z Wielkiej Brytanii do Polski (bo u nas wciąż zasłanianie ust i nosa na lotniskach i w samolotach jest obowiązkowe).
Oczywiście linia podkreśla, że jeśli jakikolwiek pasażer chce nosić maseczkę, to nie ma żadnych ograniczeń w tym temacie.
– Oczywiście uszanujemy indywidualny wybór każdego pasażera i pracownika personelu pokładowego – zapewnił easyJet.
Jako pierwsi z masek na pokładzie zrezygnowały cztery skandynawskie linie – SAS, Norwegian, Flyr i Widerøe. Później dołączyli do nich kolejni, w tym m.in. Jet2. Wiele wskazuje też na to, że w najbliższym czasie podobnego ruchu możemy spodziewać się ze strony Ryanaira. Już na początku marca Michael O’Leary zapewniał, że irlandzka linia również chce znieść obowiązek zasłaniania ust i nosa. Wstępnie mówi się o terminach pod koniec kwietnia lub na początku maja.
źródło: fly4free.pl