Horała wbija szpilę Ryanairowi: Czy kasjerka ma dokładać do ich biznesu ze swoich podatków?
– Jeśli rząd dotowałby agencję, to od razu pojawiłby się trudny dylemat. Linie lotnicze np. Ryanair, latając wyołują różne koszty, np. kontroli przestrzeni powietrznej. Czy zatem kasjerka ma dokładać się ze swoich podatków do biznesu Ryanairowi? – mówi w rozmowie z „DGP” wiceminister indrastruktury Marcin Horała. Przyznaje jednak, że skala podwyżek za opłaty, które planuje wprowadzić PAŻP, może być mniejsza niż pierwotnie zakładano.
Sprawa podwyżek opłat trasowych i terminalowych przez PAŻP rozgrzewa w ostatnich tygodniach branżę lotniczą. Wszystko z powodu bezprecedensowej skali podwyżek: tylko opłaty terminalowe w portach regionalnych miałyby od 1 stycznia wzrosnąć aż o 70 procent! Nic dziwnego, że przeciwko takiemu rozwiązaniu protestują linie lotnicze, lotniska i biura podróży, a prezes Ryanaira Michael O’Leary wysłał nawet wtorek list do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym apeluje do niego o wpłynięcie na PAŻP do wycofania się z tego pomysłu.
Państwowa Agencja Żeglugi Powietrznej też ma swoje argumenty – przekonuje, że podwyżka opłat to konsekwencja pandemii, gdy drastycznie zmieniły się wpływy od przewoźników.
– Czy samoloty latają czy nie, mamy stałe koszty. W 2019 roku nasz budżet wynosił 1 mld PLN, z czego 800 mln PLN to koszt minimalnego serwisu na polskich lotniskach – mówi w rozmowie z „DGP” Janusz Janiszewski, prezes PAŻP.
Agencja ścięła co prawda koszty, ale i tak musiała wziąć kredyty, by finansować bieżącą działalność. Mimo to przewoźnicy i lotniska jasno wskazują, że podwyżki są zdecydowanie zbyt drastyczne, a czas ich wprowadzenia nie jest najlepszy. Wskazują też, ze Polska mogłaby pójść w ślady Hiszpanii czy Niemiec, gdzie rząd zrekompensował część spadku przychodów agencjom nawigacyjnym.
Czy to możliwe w Polsce? W rozmowie z „DGP” wiceminister infrastruktury Marcin Horała nie wyklucza, że „uda się zaplanować pewien deficyt budżetowy PAŻP”, co oznaczałoby mniejsze podwyżki opłat, ale jednocześnie wbija szpilę irlandzkiej taniej linii.
– Jeśli rząd dotowałby agencję, to od razu pojawiłby się trudny dylemat. Linie lotnicze, np. Ryanair, latając wywołują różne koszty, np. kontroli przestrzeni powietrznej. Czy zatem kasjerka ma dokładać się ze swoich podatków do biznesu Ryanairowi? – pyta retorycznie Horała.
Jednocześnie dodaje on, że tak linie lotnicze jak i lotniska przesadzają, bo w przeliczeniu na jednego pasażera opłata terminalowa wzrośnie zaledwie o 3 PLN.
źródło: fly4free.pl