AktualnościNowości

Podróże z Europy do USA miały ruszyć lada moment. Zamiast postępu, mamy krok w tył

Unia Europejska wydała rekomendacje, aby czym prędzej ograniczyć swobodny wjazd osób ze Stanów Zjednoczonych do krajów wspólnoty. W efekcie, najważniejszy argument dotyczący otwarcia USA na turystów z Europy, zaraz może stać się kompletnie nieaktualny.

Ledwo minęły trzy miesiące odkąd pierwsze kraje Unii Europejskiej pozwoliły Amerykanom na swobodne podróże do Europy. Okazuje się jednak, że ta „sielanka” może potrwać krócej niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Unia Europejska zaleciła bowiem, aby kraje ponownie wprowadziły ograniczenia w stosunku do Amerykanów. A to oznacza ogromny krok w tył w kwestii przywrócenia podróży pomiędzy Europą a Stanami Zjednoczonymi, na które czekamy od wielu miesięcy.

Nowa rekomendacja Unii Europejskiej jest efektem wzrostu zakażeń wariantem delta, z którym borykają się obecnie Stany Zjednoczone. Kraj zniknął więc z listy „bezpiecznych państw”, a wspólnota zaleciła, aby znacząco ograniczyć swobodny przepływ pasażerów z USA (a także m.in. z Izraela i Czarnogóry) i przywrócić obostrzenia.

Oczywiście trzeba pamiętać, że rekomendacja Unii Europejskiej nie oznacza natychmiastowej zmiany przepisów, a… chaos. Każdy kraj może, ale nie musi zastosować się do zaleceń, bowiem to poszczególne rządy ustalają zasady wjazdowe. Jest więc wielce prawdopodobne, że gdy jedne posłuchają rekomendacji wspólnoty, inne pozostawią obecne przepisy bez zmian.

Ale skoro chodzi o podróże ze Stanów Zjednoczonych do Europy, to czy i czemu w ogóle powinniśmy się tym przejmować? Niestety, taka rekomendacja i idące za nią zmiany przepisów będą miały duży wpływ także na odwrotną sytuację.

Decyzja to krok w tył, który może zaszkodzić nam wszystkim

Przypomnijmy, że serial dotyczący przywrócenia swobodnego podróżowania między Europą a Stanami Zjednoczonymi ciągnie się w nieskończoność od blisko 1,5 roku. Bo choć loty w obu kierunkach odbywają się regularnie, to podróżujący z Europy nadal nie mogą z nich korzystać (za wyjątkiem obywateli USA, ich rodzin itd.). Jedyną opcją na dostanie się do Stanów Zjednoczonych jest wcześniejsza wyprawa do „bezpiecznego kraju”, np. Meksyku, Kostaryki czy Dominikany i później po 14 dniach wjazd do USA. Mocno kosztowne i kłopotliwe.

Co i rusz jednak pojawiają się nowe daty, nowe zapowiedzi i nowe obietnice. Już w ubiegłym roku politycy przekonywali, że jeszcze przed Świętem Dziękczynienia powstanie specjalna bańka turystyczna, która umożliwi podróże z USA do Wielkiej Brytanii i odwrotnie. Później co chwile obiecywano, że decyzje dotyczące otwarcia granic pojawią się lada moment.

– Będę w stanie odpowiedzieć na szczegółowe pytania w ciągu najbliższych kilku dni – obiecywał prezydent USA w połowie lipca.

Później, już na początku sierpnia, Reuters informował, że urzędnicy pracują nad szczegółowym planem. Choć wiadomo było, że otwarcie będzie dotyczyć jedynie osób zaszczepionych, to i tak był to duży postęp.

– Biały Dom chce ponownie zezwolić na podróże, co pobudzi linie lotnicze i branżę turystyczną, ale nie jest gotowy do natychmiastowego zniesienia ograniczeń – informował wtedy jeden z urzędników. – System zakłada etapowe podejście, które w pewnym momencie będzie oznaczać, że obcokrajowcy podróżujący do USA muszą być w pełni zaszczepieni – dodał.

Zaraz zacznie się wrzesień, a nowych zasad jak nie było, tak nie ma.

A przecież trzeba jednak zaznaczyć, że w tych ostatnich tygodniach najważniejszym argumentem w tej dyskusji było właśnie otwarcie granic Unii Europejskiej dla podróżujących z USA, a europejscy politycy można lobbowali w tej sprawie. Skoro oni mogą przyjechać do nas, to dlaczego my wciąż nie możemy lecieć do nich? Teraz ten argument znów może stać się nieaktualny.

A wizja swobodnych podróży do Stanów Zjednoczonych znów oddala się w bliżej nieokreśloną przyszłość.

źródło: fly4free.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *