Tanie linie miały nie iść w tę stronę. Ale przychody spadają, więc zmieniły zdanie
Brytyjska linia lotnicza easyJet właśnie wprowadza do swojej oferty nową taryfę „premium”. Klienci, którzy ją wykupią, będą mieli zagwarantowane siedzenie z przodu samolotu i szereg innych przywilejów. To oznacza jednak, że tanie linie – mimo wieloletnich zapewnień – jednak decydują się wejść w sektor, który dotąd był zarezerwowany dla przewoźników tradycyjnych.
Pandemia koronawirusa sprawiła, że linie lotnicze szukają przeróżnych sposobów na dodatkowe przychody, które lecą na łeb na szyję z powodu obostrzeń, zakazów lotów i niewielkiego popytu na podróże lotnicze.
Jednym z takich pomysłów jest nowa opcja w ofercie easyJeta. Linia przedstawiła bowiem taryfę Standard Plus, czyli droższą taryfę, która w cenie gwarantuje nam już niektóre dodatkowe usługi. Co konkretnie to oznacza? Pasażer, który zdecyduje się na dopłatę, będzie miał zarezerwowane miejsce z przodu samolotu, dostaje także priority boarding i dwa bagaże podręczne – z możliwością nadania ich w punkcie odprawy bagażowej dla chętnych.
– Cieszymy się, że możemy przedstawić Standard Plus, który łączy nasze najpopularniejsze produkty, takie jak szybszy boarding i siedzenie z przodu samolotu w jeden pakiet, dzięki czemu klienci mogą zobaczyć całkowity koszt na pierwszym etapie rezerwacji – mówi Sophie Dekkers, dyrektor handlowy easyJet. – Dzięki trzem różnym taryfom możemy pomóc klientom szybko wybrać wszystkie produkty najlepiej odpowiadające ich potrzebom – dodała.
Dopłata do taryfy Standard Plus ma wynosić od 8 GBP (ok. 40 PLN). To sprytny krok easyJeta, bowiem linia nie musi do tego zmieniać wnętrza kabiny. Po prostu, jeśli miejsca z przodu nie będą jeszcze wykupione, taryfa Standard Plus będzie dostępna. Jeśli wcześniej ktoś zarezerwuje te siedzenia – dopłacając za opcję wyboru konkretnego miejsca – Standard Plus zniknie z oferty danego lotu.
Tanie linie jak te tradycyjne, a tradycyjne jak tanie
Co ciekawe, uboga klasa premium pojawia się nie tylko w tanich liniach, które zawsze zarzekały się, że nie będą oferować podobnych usług, ale także w tych tradycyjnych, które znowu mówiły, że nigdy nie będą… rozdrabniać się na tak wiele opcji czy obniżać – nomen omen – lotów tylko po to, żeby skusić mniej zamożnego klienta.
W efekcie, nawet Emirates, który zawsze stawiał tylko na najwyższą jakość – oferując jedynie klasę biznes i pierwszą, pod koniec tego roku zaprezentował pierwszy samolot Airbus A380 w wersji z dodatkową klasą – ekonomiczną premium. Coraz częściej na rynku pojawia się też coś w rodzaju „podstawowej klasy biznes”. Nie jest to twór z ostatnich miesięcy, ale to właśnie w czasie pandemii mocno zyskał na popularności i zainteresował nawet czołowych przewoźników – m.in. Finnair, Emirates, Qatar Airways. W zależności od konkretnej oferty nadal dostajesz wygodny fotel czy lepszy posiłek, ale np. nie skorzystasz już z saloniku lotniskowego, zgromadzisz mniej mil albo będzie przysługiwał ci mniejszy bagaż.
Tanie linie nie są od tego, żeby oferować komfort? A jednak!
Oczywiście można powiedzieć, że tanie linie z założenia nigdy nie miały oferować nam komfortowych usług, bo najważniejsza była niska cena. Jednak to błąd! Z roku na rok profil klienta niskokosztowych przewoźników mocno się zmienia.
Świetnie widać to na przykładzie Wizz Aira, który potrafi „przekonać” swoich klientów do kupienia naprawdę wielu dodatkowych usług i w tej kategorii właściwie nie ma sobie równych w branży. Dzięki temu może oferować naprawdę tanie bilety, bo mówiąc prosto – i tak zarobi na innych rzeczach.
– Tak jest też w najnowszym raporcie finansowym przewoźnika: w ostatnim kwartale minionego roku przychody pozalotnicze wyniosły 54,4 procenta całkowitych przychodów, a przeciętny klient linii Wizz Air wydawał na dodatkowe usługi aż 36 EUR! To aż o 5,9 EUR więcej niż w analogicznym okresie rok temu – pisaliśmy na łamach Fly4free.pl zaledwie kilka dni temu, gdy pojawił się nowy raport finansowy węgierskiej linii.
Jednocześnie, zgodnie z założeniem, spada cena biletu. W ostatnim kwartale pasażerowie płacili średnio 30 EUR za bilet. To aż o 4 EUR mniej niż jeszcze rok temu i o 6 EUR mniej niż przed dwoma laty.
Warto jednak pamiętać, że w przypadku tanich linii dodatkowe usługi zazwyczaj nie należą do najtańszych. Jeśli potrzebujemy dokupić kilka z nich, warto dobrze to sobie przemyśleć i przeliczyć. Może się bowiem okazać, że kupienie biletu w tradycyjnej linii, który jest droższy na starcie i tak wyjdzie po prostu taniej, bo te same usługi oferuje już w cenie.
źródło: fly4free.pl