AktualnościNowości

Znika kolejny luksusowy element podróży samolotem. Linie rezygnują z nich na potęgę

Etihad – linia lotnicza ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich – zrezygnuje z zatrudniania szefów kuchni i menadżerów ds. napojów i żywności, którzy pieczołowicie dbali o podniebienia pasażerów pierwszej klasy. To już kolejny luksusowy element, którego przewoźnicy „pozbywają się” z pokładów w celu obniżenia kosztów.

Etihad jest jedną z tych linii lotniczych, która nie bez powodu kojarzy się z luksusem. Chętnie i bez kompleksów konkurowali z Emirates, Qatar Airways czy Singapore Airlines – zwłaszcza w kontekście biznes i pierwszej klasy. Koronawirus i kłopoty finansowe sprawiają jednak, że nawet linie tak mocno nastawione na klienta premium, muszą podejmować trudne decyzje. I rezygnować z elementów, które gwarantowały najwyższą jakość usług.

Wszystko wskazuje na to, że kolejnym krokiem linii lotniczej będzie zwolnienie szefów pokładowych i menadżerów ds. żywności i napojów (F&B Managers). Kto na co dzień lata w klasie ekonomicznej, ten oczywiście takiej zmiany nie zauważy, ale dla wyższych klas taki pracownik był elementem może nie tyle koniecznym, co… zdecydowanie prestiżowym.

Takie osoby zajmowały się tym, żeby jedzenie serwowane na pokładzie w klasie biznes i pierwszej było najwyższej jakości. To oni mogli też na bieżąco dostosować posiłek do twoich potrzeb – na przykład gdyby to, co znalazło się w menu nie do końca ci odpowiadało. Przygotowują też posiłki „na żądanie”, doradzają w kwestii doboru wina i mówiąc krótko – mają po prostu kulinarnie rozpieszczać pasażerów.

Etihad tłumaczy jednak, że wyszkolenie i utrzymanie takich pracowników kosztuje zdecydowanie więcej niż w przypadku „normalnych” stewardów i stewardes. Są to bowiem często szefowie kuchni, którzy po odpowiednich kursach, dodatkowo stali się częścią załogi. Część z nich będzie jednak musiała się pożegnać z pracą już do końca października, a pozostali najdalej do końca tego roku.

Wyższe klasy zmieniają się nie do poznania

W ostatnim czasie to nie jedyne zmiany, jakie odczują najbogatsi pasażerowie. Pandemia sprawiła bowiem, że wiele kluczowych elementów takiej luksusowej podróży po prostu zniknęło lub zmieniło swoje oblicze. Coraz trudniej o szampana serwowanego od razu po wejściu do samolotu czy salonik lotniskowy działający pełną parą i w normalnym zakresie. Nawet posiłki, które dotąd serwowane były na specjalnie zaprojektowanych talerzach, znów wróciły do pudełek i są podawane niemal identycznie jak w klasie ekonomicznej. Zniknęły też karty z menu, z którego mogliśmy je wybierać, a i wybór alkoholi został ograniczony lub… w ogóle nie jest dostępny. 

Nie można też zapominać, że przewoźnicy wraz z nadejściem pandemii masowo wycofywali z użycia największe maszyny jak Airbusa A380 czy Boeinga 747. W wielu przypadkach oznaczało to jednocześnie zawieszenie oferty klasy biznes i pierwszej.

Eksperci zapewniają jednak, że kto będzie chciał spróbować latania w wersji ekskluzywnej, nadal będzie mógł to robić.

– Na pewno niektórzy zdecydują się ograniczyć powrót posiłków i dodatkowych usług do czasu poprawy sytuacji branży lotniczej. Nadal jednak będą lotnicze, które doceniają, że dobre jedzenie i usługi wysokiej jakości wnoszą wartość dodaną do ich marki w zamian za stosunkowo niewielki koszt ich dostarczenia. Jesteśmy tylko ludźmi i lubimy się rozpieszczać – tłumaczył niedawno Jeremy Clark z JC Consulting w Malezji, który doradza liniom lotniczym w takim właśnie zakresie.

źródło: fly4free.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *