AktualnościNowości

Nie zjadła bułki od LOT, ale… ściągnęła maseczkę. Na lotnisku czekali na nią antyterroryści!

Absurdalna sytuacja, wynikająca trochę z nadgorliwości, będzie zapewne miała swój finał w sądzie.

Jak czytamy w szczecińskiej “Wyborczej” do feralnego lotu doszło 18 września, gdy pani Kornelia razem z córką podróżowały z Zielonej Góry do Warszawy. Na czym polega problem? Po starcie kobieta poczuła symptomy choroby lokomocyjnej, więc ściągnęła maseczkę, zakryła twarz szalem i zaczęła popijać wodę, bo jak tłumaczy, to jej pomaga. Wtedy zainterweniował szef pokładu, który poinformował pasażerkę, że nie ma zaświadczenia lekarskiego, więc musi założyć maseczkę, co kobieta wykonała. Po chwili jednak doszło do ponownej eskalacji.

Wkrótce po starcie samolotu stewardesa rozdała pasażerom poczęstunek: jagodzianki, precle i wodę mineralną. Kobieta przyjęła pakiet, ale jagodzianki nie jadła. Jednak wszyscy pasażerowie wokół niej zaczęli ściągać maseczki, więc zrobiła to i ona. Wtedy znów podszedł do niej szef pokładu i kazał założyć maseczkę.

Po chwili usłyszała przez głośnik panią kapitan. „Proszę pasażerkę z rzędu 10 o natychmiastowe założenie maseczki” – wydała dyspozycję.

– Zażądałam od szefa pokładu wytłumaczenia, np. tego, czy jest zapis regulujący czas picia wody na pokładzie. W odpowiedzi usłyszałam, że jeśli nie założę maseczki, to na lotnisku będą na mnie czekać służby porządkowe – relacjonuje w “Wyborczej” pasażerka.

Ostatecznie włożył maseczkę, ale służby i tak na nią czekały.

– Na płycie lotniska z czarnego samochodu z zasłoniętymi szybami wyskoczyli uzbrojeni po zęby funkcjonariusze w kominiarkach. Wprowadzono nas do tego busa, córeczka wpadła w panikę, bardzo się wystraszyła tych ludzi, potem nie mogła w nocy spać, budziła się z krzykiem – opowiada pasażerka.

I jak dodaje, trzy dni później wracała lotem na tej samej trasie i sytuacja się powtórzyła – szef pokładu miał usiąść jej za plecami i osobiście pilnować, żeby nie zdjęła maseczki.

Sprawa ma jednak drugie dno – policja prowadzi przeciwko niej sprawę karną, ponieważ “nie wykonywała poleceń dowódcy statku powietrznego związanych z porządkiem na pokładzie”.

LOT wskazuje, że wszystko jest w porządku, bo priorytetem przewoźnika jest bezpieczeństwo pasażerów. Z wyjaśnień linii wynika, że w czasie lotu ściągnięte maseczki mogą mieć tylko te osoby, które jedzą lub piją. Przewoźnik informuje też, że pracownicy linii musieli wezwać umundurowanie służby. Pasażerka nie wyklucza wytoczenie sprawy cywilnej przewoźnikowi.

źródło: fly4free.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *