Za ten kryzys zapłacą pasażerowie. Ogromna presja, by zmienić przepisy
Linie lotnicze i rządy poszczególnych krajów apelują do Komisji Europejskiej o zezwolenie na to, by pasażerom odwołanych lotów wydawać… vouchery zamiast gotówki. Inaczej ich zdaniem linie lotnicze będą padały jak muchy.
Obecną sytuację, w jakiej znajduje się Carsten Spohr, nie da się opisać inaczej jak “ironia losu”. Prezes Lufthansy był zawsze pierwszy do krytykowania i skarżenia się do Komisji Europejskiej na przewoźników, którzy uciekali się do pomocy publicznej od rządów swoich krajów – tak było też choćby, gdy kilka lat temu pomoc publiczną otrzymał LOT. Tymczasem teraz okazuje się, że w związku z pandemią koronawirusa niemiecki przewoźnik będzie jednym z pierwszych, który otrzyma wielomiliardową pomoc od rządu kanclerz Angeli Merkel.
Jak duża będzie to pomoc? Wszystko zależy od Komisji Europejskiej, do której Niemcy zwrócili się z prośbą o zniesienie reguły, w myśl której linie lotnicze powinny oddawać pasażerom odwołanych lotów pieniądze za bilety w ciągu 14 dni. Jak pisaliśmy już na naszych łamach, linie lotnicze kręcą jak mogą, aby wymigać się od zwracania nam pieniędzy, a wachlarz kreatywnych rozwiązań jest dość szeroki. Najbardziej powszechną metodą jest jednak oferowanie voucherów na przyszłe podróże, które możemy wykorzystać w ciągu 12 miesięcy od daty zakupu biletu. Wszystko fajnie, ale co z pieniędzmi? Wiele linii wyznaje politykę (i tym samym apeluje do Komisji Europejskiej), by zezwolić na to, aby kasę za bilety zwracać dopiero wtedy, gdy w ciągu 12 miesięcy nie zrealizujemy vouchera.
Na tym opiera się wniosek rządu Niemiec – jak donosi Bloomberg, został on złożony w Brukseli w czwartek. Rzecznik KE potwierdził, że zajmie się ona tematem, jednak na razie decyzja nie jest znana. Tymczasem sprawa jest dość poważna – w tekście Bloomberga czytamy, że utrzymanie w mocy wymogu zwrotu pieniędzy może oznaczać gigantyczne problemy dla Lufthansy.
Kasa? Jest, ale tylko na 25 dni “lockdownu”
Jeśli zastanawialiście się, z czego wynikają ostatnie drakońskie cięcia Lufthansy, która zrezygnowała we wtorek z kilkudziesięciu samolotów (w tym A380 i Boeingów 747) i zlikwidowała markę Germanwings, to warto spojrzeć w cyferki tego przewoźnika dotyczące finansów. A te prezentują się dość zatrważająco. Z niedawnego raportu Credit Suisse wynika, że Lufthansa ma obecnie ok. 5,1 mld EUR rezerw gotówkowych. Brzmi dobrze? Tak, ale jest też druga strona medalu – Bloomberg powołuje się na dane Lufthansy z końca ubiegłego roku, z których wynikało, że Lufthansa miała aż 4 mld EUR gotówki z niewykorzystanych biletów lotniczych, czyli takich, które dopiero się odbędą. Co to oznacza? Że jeśli “Lufa” miałaby oddać pieniądze wszystkim pasażerom, których loty zostały odwołane (nawet biorąc poprawkę na to, że kwota 4 mld EUR może być obecnie nieco inna), to pieniędzy starczyłoby jej ledwie na 25 dni działalności w sytuacji obecnego zawieszenia wszelkich operacji lotniczych.
Na razie Komisja Europejska stoi raczej po stronie pasażerskiej.
– Linie lotnicze mogą wydawać vouchery pasażerom, ale tylko wtedy, jeśli ci się na to zgodzą. Jeśli nie, należy im się zwrot pełnej kwoty, jaką zapłacili za bilet – mówiła kilka dni temu unijna komisarz ds. Transportu Adina Valean.
Jednocześnie skomplikowała ona w ten sposób plany innych krajów, m.in. Holandii, która przystała, aby w ten sam sposób politykę zwrotów realizowała linia KLM. W reakcji na słowa unijnej komisarz holenderskie ministerstwo infrastruktury wydało komunikat, w którym prosi Holendrów, aby zgadzali się na otrzymywanie voucherów od linii lotniczej, zamiast gotówki.
Zresztą Air France-KLM to kolejny gigantyczny podmiot, który będzie potrzebował pomocy publicznej. W rozmowie z dziennikiem “Le Figaro” Anne Rigail, czyli prezes linii Air France przyznała, że pomoc od rządów Francji i Holandii będzie niezbędna, jeśli linia ma dalej działać na pełnych obrotach. Kwota pomocy? We francuskich mediach spekuluje się aż o 6,5 mld USD!
Wygląda więc na to, że stoimy przed wyborem: albo dostaniesz swoje kilkaset złotych za bilet, albo twoja ulubiona linia lotnicza przestanie istnieć. Tym bardziej, że ze wszystkich stronach presja na pasażerów rośnie coraz bardziej.
IATA: Zwroty pieniędzy za bilety niedopuszczalne
Mocno swój głos w tej sprawie przedstawia IATA, czyli międzynarodowa organizacja zrzeszająca przewoźników lotniczych. W środę organizacja ostrzegła, że z powodu kryzysu zagrożonych jest 25 mln miejsc pracy bezpośrednio i pośrednio powiązanych z branżą lotniczą. Jednocześnie Alexander de Juniac, czyli prezes IATA, poinformował, że linie lotnicze tylko do końca tego kwartału powinny wypłacić pasażerom 35 mld USD. Jest to kwota, której branża lotnicza nie jest w stanie udźwignąć, więc de Juniac ma nadzieję, że pasażerowie przyjmą vouchery.
– To kluczowy element, aby linie nie straciły płynności finansowej. Konieczność oddawania pieniędzy za odwołany lot jest dla przewoźników niemal nie do zaakceptowania w obecnej sytuacji – powiedział de Juniac.
źródło: fly4free.pl