30 osób zostało na lotnisku w Gdańsku zamiast polecieć do Bułgarii. „To była decyzja pilota”
Aż 30 osób zamiast polecieć do Bułgarii, musiało zostać na lotnisku w Gdańsku. Choć wszyscy mieli bilety na lot Ryanaira, wielu nie miało okazji wsiąść na pokład. „To była decyzja pilota” – relacjonują nie kryjąc frustracji i rozgoryczenia.
O sprawie poszkodowanych pasażerów Ryanaira informuje RMF FM. Feralny lot odbył się wczoraj, w niedzielę 1 sierpnia. Na lotnisku panował spory chaos, obsługi naziemnej było za mało, a w efekcie samolot miał takie opóźnienie, że w pewnym momencie… przestano wpuszczać na pokład kolejne osoby.
Spóźnili się na lot, choć… byli o czasie
– Trzy osoby, przy trzech bramkach obok siebie, próbowały obsłużyć kilkaset osób, które w bardzo krótkim czasie zgłosiły się na trzy różne loty, tej samej linii lotniczej. Panie, które nas odprawiały, nie dały rady wszystkich odprawić. Zrobiły to już po czasie. Natomiast wszystkie bagaże odebrały, dostaliśmy wszyscy karty pokładowe, przeszliśmy odprawę celną, mieliśmy wejść już na pokład samolotu – opowiada jeden z pasażerów w rozmowie z RMF FM.
W efekcie, choć przez cały czas zapewniano pasażerów, że nie muszą się martwić opóźnieniem całej procedury, w pewnym momencie kapitan miał podjąć decyzję o zakończeniu boardingu. Samolot do Burgas miał już bowiem 1,5 h opóźnienia. Aż 30 osób, które zostały na lotnisku w Gdańsku dostały jedynie propozycje zmiany swoich biletów na najbliższy lot. Ten jednak odbywa się dopiero w środę, cztery dni po planowanym wylocie.
A to i tak nie koniec problemów, bo nawet na kolejny lot nie dla wszystkich wystarczyło miejsca. Z 30 poszkodowanych osób, nowe bilety znalazły się tylko dla 26 z nich. Co ciekawe, pasażerowie przekonują, że razem z samolotem odleciały również ich nadane bagaże, choć jak wiadomo – zgodnie z prawem bagaż pasażera nie może lecieć na pokładzie bez niego. W tej chwili wyjaśniane są okoliczności całego zdarzenia.
I Ryanair, i WizzAir ostatnio nie mają dobrej passy
Nie jest to jednak pierwsza taka sytuacja. W ostatnich tygodniach już kilkukrotnie pisaliśmy o sytuacjach, w której zarówno Wizz Air jak i Ryanair zostawiły część pasażerów na pokładzie. W tamtych przypadkach obie linie miały jednak znaczące problemy z overbookingiem. Nie jest tajemnicą, że linie lotnicze sprzedają więcej biletów niż mają miejsc na pokładzie, bo z założenia zawsze ktoś nie zjawia się na lot. Problem pojawia się, gdy mimo przewidywań zjawią się wszyscy. Najczęściej jednak różnica wynosi zaledwie kilka miejsc, więc linie na szybko szukają ochotników na przebookowanie biletów – w zamian oferując najczęściej rekompensatę finansową. Jeśli kolejny lot odbędzie się za kilka godzin, a dany pasażer ma elastyczne plany, to nie jest trudno znaleźć chętnego na taką zamianę.
Gorzej, gdy następny lot jest dopiero za kilka dni, a overbooking obejmuje nie kilka, a kilkadziesiąt osób. W dodatku w przypadku lotów w kierunkach wakacyjnych większość pasażerów ma ściśle określone plany i chociażby nieodwoływane rezerwacje noclegowe.
Warto jednak pamiętać, że w takiej sytuacji przysługują nam określone prawa.
źródło: fly4free.pl